Jeśli nadal stresują cię nieprzewidywalne zagrania kierowców, przyjrzyjmy się innym elementom mojego myśleństwa na ich temat (cały wywód jest tutaj; jeśli go nie znasz – przeczytaj zanim przejdziesz dalej). Chodzi mi zwłaszcza o te dwie perły:
Perła nr 1: Niech się nauczy jeździć!!! Albo siedzi w domu!!!
Oraz:
Perła nr 2: Ja jadę idealnie i nikomu nie przeszkadzam.
Pytanie za 100 punktów brzmi: czy ja sama swoje oczekiwania spełniam?
Weźmy najpierw tę numer 1. Czy aby na pewno wyjechałam na ulicę, jak już umiałam prowadzić? No cóż… Jakby to powiedzieć… Nie kręciłam się autem po kuchni…
A wcale nie byłam genialną początkującą i zaliczyłam wszystkie zwyczajowe traumy. Ruszanie z żenującym piskiem opon. Ataki paniki przy skrętach w lewo. Histerie na rondach. Odhaczyłam nawet klasyczny ruch pawiana – czyli mylenie gazu z hamulcem… Raz biorąc na maskę osobnika, który z cierpliwością świętego Franciszka uczył mnie parkować pod górkę. Nie był to korytarz sławy… I z pewnością daleko mi było do idealnego użytkownika drogi.
Z numerem 2 wcale nie jest lepiej. Czy aby na pewno jestem w szczycie formy w każdej sekundzie mojej obecności na drodze? Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy gorsze momenty. Droga nie jest wyjątkiem.
Na przykład do dziś pamiętam jak patrząc na auto nadjeżdżające z lewej z pełnym spokojem wjechałam mu wprost pod maskę przekonana, że wjeżdżam na drogą dwupasmową. Prawda była taka, że pas był jeden i uniknęliśmy zderzenia tylko i wyłącznie dzięki refleksowi tamtego kierowcy. Dlaczego mój umysł był pewien, że są tam dwa pasy, a nie jeden, bóg raczy wiedzieć.
Ważne jest to, że takie rzeczy zdarzają się nam wszystkim. Możliwe, że właśnie przytrafia się to temu przemiłemu człowiekowi, który w kompletnie dobrej wierze zajeżdża drogę tobie.
Przekonanie o własnej doskonałości to jedna z wielu twarzy ego i… kolejna przyczyna stresu. Jeśli tkwimy w iluzji, że nie popełniamy błędów, czyli jesteśmy bogiem nieomylnym – wymagamy nieomylności od innych. Wręcz uważamy, że swoją nieomylnością kupiliśmy sobie nieomylność innych. Gdy popełniają błędy – traktujemy ich wręcz jak złodziei i oszustów. A jaka emocja jest naturalną reakcją na poczucie, że ktoś nas okradł? Złość.
I odwrotnie, przyjęcie do wiadomości faktu, że zdarzają nam się „zaćmienia” powoduje, że „zaćmienia” cudze nie robią na nas najmniejszego wrażenia. Zachowujemy spokój w obecności nawet najbardziej gapowatych kierowców.
To była trzecia i ostatnia medytacja kierowcy. Celem tej miniserii było naszkicowanie mechanizmu powstawania w nas złości – która nie jest niczym innym niż sygnałem ostrzegawczym, że rozmijamy się z faktami, swoistą czerwoną flagą „tu tkwisz w iluzji!”. I jeśli lubisz się złościć, to droga wolna – daj się ponieść emocjom. Jeśli jednak chcesz się od złości uwolnić – bierz łopatę i kop, aż tę iluzję znajdziesz.
Iwona Nalepa napisał
Jak ja się cieszę, że tu mnie droga przywiodła. :D Dzięki :)
Pikcior napisał
Dzisiaj miałem właśnie taką sytuację, chciałem skręcić w prawo na trzypasmówkę a tu prawym pasem jedzie mi pięć samochodów. Moje emocje sięgnęły zenitu! Posłałem kilka ciepłych słów wszystkim kierowcom po czym bezczelnie i nonszalancko wpakowałem się na środkowy. Udowodniłem ale tylko sobie, że reszta kierowców to frajerzy! I już po chwili wiedziałem, że przynajmniej trzech kierowców chciało skręcić w prawo na następnym skrzyżowaniu. a dwóch po prostu jeździ wolniej niż ja. I tak po powrocie do domu kolokwialna rozkminka: Skąd te emocje? Co dzięki nim zyskałem i w końcu skąd się wzięły?
Emocje bo jestem niecierpliwy: nie po prostu nie kontroluję swojego Ego idaję mu robić ze mną co tylko chce!
Nic nie zyskałem ani sekundy na trasie, więc straciłem o nad-ruszyłem swój system nerwowy. Także akcja in minus.
No właśnie skąd się wzięły? Sekunda mnie nie zabawi! Jeżeli nie podporządkuje się faktom (sytuacji) to co najwyżej stracę zniżki OC. i tak zrozumiałem: moje ego mówi mi jesteś lepszy! „wymiń cioty” daj ponieś się emocjom i zmień rzeczywistość… ale to przecież tak nie działa! i tu boga winni ludzie zostali przeze mnie wyklęci w pień! Po odrzuceniu emocji i przyjęciu racjonalnego myślenia tylko Ja nie miałem racji! Myśli te powstają pod wpływem chwili i emocji, co zresztą jest naturalne i chwilowo wydają się być absolutnie bezbłędne!
Jola napisał
Kocham Twoje teksty, cieszę się, ze tu trafiłam Dzięki wielkie :-D
Miriam Babula napisał
Dziękuję Jola :) Cieszę się, że ci się podobają :) Pozdrawiam mocno!
Grazyna napisał
A co wtedy jeśli jest na odwrót? O stres przyprawia nas to, że nie jesteśmy idealni i na pewno coś spieprzymy? Np. wjedziemy komuś przed maskę bo pomylimy gaz z hamulcem?
Miriam Babula napisał
:) o tym się nie zmieszczę w komentarzu. pomyślę nad całym tekstem :)
Grazyna napisał
Super :) Będę wypatrywać kolejnego artykułu.
Do wielu rzeczy, o których piszesz doszłam sama. Ale wiele jest dla mnie „rzut nowym okiem” z innej perspektywy. Bardzo bym chciała, by z tym stresem było tak łatwo jak piszesz.
Miriam Babula napisał
nie piszę, że jest łatwo ze stresem ;)
Maciej Białkowski napisał
Tak czytam i czytam kolejne wpisy i pomału myślę, że Twój blog chyba powinien nazywać się „zego” bo jakby nie było przedstawia rzeczy jakimi są i uczy żyć z nimi takimi jakie są :) Mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiesz.. W sumie to nie zapytam, bo sam chciałbym się przekonać w jakim kierunku finalnie blog podąży, ale czytając słowo o Tobie podejrzewam, iż na końcu drogi czeka prezent z informacją, że ego jest tylko kolejna koncepcją. Choć twój wpis z informacją, że ego opiera się na przekonaniu iż nasza wartość zależy od opinii innych uważam za absolutnie epokowe(nawet rozszerzyłbym to rozumienie w oparciu o własny kliniczny przypadek) to raczej będę trwał przy punkcie widzenia że ego jest SPOSOBEM MYŚLENIA O SOBIE, co de facto sprowadza się do jednego lub podobnego. Jeśli mnie pamięć nie myli to Maharishi w swojej nauce także stwierdził, że poznając umysł trzeba w końcu przekroczyć wszystkie koncepcje JA-predzej czy poźniej. Niezależnie od mojego myslenstwa i patrząc w jakim miejscu i czasie pojawiła się że swym blogiem na mojej mapie nie przestaję uśmiechać się pod wąsem i między jedna i druga medytacją wracam do lektury. Pozdrawiam serdecznie!
Miriam Babula napisał
Podoba mi się twój pomysł na nazwę bloga :) Również ciepło pozdrawiam!