Życie to seria naturalnych i spontanicznych zmian.
Nie opieraj się im. To tylko spowoduje ból.
Pozwól wszystkiemu płynąć naturalnie tam, gdzie chce.
Jest to jedno z lepszych streszczeń Taoizmu (autorstwa Vernona Howarda), na które trafiłam przypadkiem w sieci. Dodałabym tylko jedno zdanie:
Wtedy ty sam zaczniesz naturalnie płynąć tam, gdzie chcesz.
Jednak pozwolenie wszystkiemu płynąć tam, gdzie chce, to nic innego niż puszczenie kontroli i zaufanie, że wszystko ułoży się samo.
Jeśli właśnie podniósł się w tobie choć gram niepokoju: Aha, jasne, pojedzie samo… jak zardzewiały rower… czyli zaraz upadnie na pysk i tylko większy burdel będę musiała potem sprzątać… to to jest tekst dla ciebie.
Bo ten strach jest uzasadniony.
Bo znaczenie słów zależy od kontekstu. Zarówno mistrzowie Wschodu, jak i mistycy Zachodu, używają ich w innym kontekście niż umysły przesycone kulturą zachodnią. Dlatego dziś o tym, co znaczy puszczanie kontroli w kontekście wschodnim, a co – w zachodnim. I dlaczego w tym pierwszym jest ona równoznaczna z płynięciem z Życiem. A w drugim – z takimi tarapatami, że żyć się odechciewa.
Zacznijmy od:
Naszkicowania tła kulturowo-ontologicznego*
(*Ontologia to słowo, które może brzmieć zniechęcająco dla osób, które unikają filozofii jak flaków z olejem. Jednak każdy, kto ma pogląd na to, jak powstał świat, z czego jest zrobiony i jakimi prawami się rządzi, ją uprawia.)
Bo właśnie od tego, jak postrzegamy świat zależy, czy puszczenie kontroli…
…czy jednak płynięciem z życiem.
Przyjrzyjmy się więc temu bliżej.
Wszystkie kultury, oprócz naszej, rozpoznają, że istnieje inteligentna energia, która przepływa przez nas. Nie tylko przez nas. Ta energia przepływa przez wszystko, co istnieje, ba! tworzy wszystko, co istnieje i łączy nas wszystkich w Jedną Wielką Całość, Jeden Harmonijny Taniec.
Każdy z nas nazywa tą energię inaczej, w zależności od narracji, jaką przesiąkły nasze umysły. Twórcza inteligencja, siły życiowe, prana, chi, ki, Ka, pneuma, ni, ruach, Duch Święty (NB: duch = oddech). Jej źródło zaś to Tao, Brahman, Wielki Duch, Bóg, Życie, Wyższa Świadomość, Absolut. Słowa nie mają znaczenia.
Znaczenie ma to, że nasza kultura uznaje to za średniowieczny zabobon. I postrzega Wszechświat jako jeden wielki mechanizm, a jego elementy jako odrębne i pozbawione jakiejkolwiek inteligencji, czy inwencji twórczej kawałki materii, które nic nie zrobią, o ile nie zadziałają na nie siły z zewnątrz.
W fizyce ten Newtonowski mechanicyzm przeszedł już dawno do lamusa, ale w naukach społecznych i w szerokiej kulturze trzyma się mocno.
I tak, parafrazując zasady dynamiki Newtona można wyrazić powszechny pogląd, że idiota / cham / niewdzięczny gad to kawałek głupiej materii, który nie porusza się ani w tym kierunku, ani z taką prędkością, z jaką powinien. Musimy więc podziałać na ów kawałek siłą (psychiczną lub fizyczną) z zewnątrz, żeby wprawić je w ruch prawidłowy.
(Zauważ, jak komiczne jest to, że wypychając Tao, Brahmana, Boga z istnienia, jego rolę przejęliśmy MY – w stopniu, w którym wiemy, jak powinni się zachowywać bliźni i cały świat i czujemy się uprawnieni do tego, żeby innych w kierunku naszej wizji popychać. ;))
Co więc oznacza puszczenie kontroli w Mistycyzmie?
Puszczenie kontroli to pozwolenie na to, aby chi, prana, ruach itp. swobodnie przepływała zarówno przez nas samych, jak i przez wszystkich wokół. Czyli spontaniczne wyrażanie tego, co się w nas pojawia. I pozwolenie na to innym.
Jednak spontaniczność w ujęciu wschodnim nie ma nic wspólnego z kompulsywnym mówieniem, co nam ślina na język przyniesie, jak to się wydaje umysłom zachodnim. Które gromkie pohukiwanie: Zejdź mi z oczu, ty idioto! W dupie mam ciebie i twoje niezadowolenie! uznają za chwalebny dowód własnej siły, odwagi i wolności.
Spontaniczność jest możliwa tylko, gdy jesteśmy wolni od fałszywych tożsamości (w języku tego bloga ich zbiór to właśnie ego), które zaburzają przepływ tej życiodajnej energii.
Bo przestajemy płynąć z Życiem, gdy oceniamy sytuację pod kątem jej zagrożenia dla naszej fałszywej tożsamości, potem obmyślamy, co powinniśmy zrobić, żeby tą fałszywą tożsamość uratować, a potem staramy się to wykonać.
Czyli jeśli ktoś nas prosi o pożyczenie pieniędzy, nie reagujemy spontanicznie (odmowa może być równie spontaniczna jak zgoda), tylko wpadamy w popłoch: o rety, jak odmówię, to się okaże, że nie jestem „równym kolo” i wypadnę z towarzystwa… fuck… muszę się zgodzić…!
Choć ktoś, kto dba o wizerunek „twardego faceta”, dokona zupełnie innej analizy sytuacji.
Puszczenie kontroli w ujęciu wschodnim to puszczenie tych fałszywych tożsamości i spontaniczne wyrażanie siebie. Sytuacja popłynie wtedy sama najlepszym możliwym scenariuszem dla wszystkich zainteresowanych. (W dalszej części tekstu będzie przykład z życia codziennego.)
W rzeczywistości mechanicystycznej sytuacja jednak nie rozwinie się sama. Bo tu nie ma inteligentnej energii. Są tylko głupie kawałki materii, przypadkowe siły i ruch. Innymi słowy, istnieją jedynie:
Popychacze i popychani
Czyli zwycięzcy i przegrani, eksperci i idioci, twardziele i mięczaki, elity i plebs – wszystkie relacje sprowadzają się do tego, kto ma więcej siły (emocjonalnej, intelektualnej, finansowej, politycznej, czy wręcz fizycznej), żeby przepchnąć drugą stronę (która jest zawsze postrzegana jako pozbawiona własnej ścieżki życiowej) do swojej wizji.
Ta idea jest obecna nawet w związkach: jeśli mnie kochasz, to rób, co chcę. A jeśli robisz to, co ty chcesz, to znak, że mnie nie kochasz.
Jeśli nasze umysły są przesiąknięte taką ontologią, puszczenie kontroli oznacza, że tracimy pozycję Popychacza, staczamy się w pozycję Popychanego i tracimy władzę nad własnym życiem.
Żeby to lepiej zobaczyć, weźmy:
Najprostszy przykład z życia
Czyli twój partner wierzy, że „dobry związek” to taki, w którym wszystkie wieczory i weekendy spędza się razem. I właśnie się tego od ciebie domaga.
W ontologii mechanicystycznej, puszczenie kontroli oznacza, że przestajesz podejmować własne decyzje. Bo jeśli podejmujesz decyzje, to przecież kontrolujesz własne życie. Więc wzdychasz i siadasz przed TV tak, jak on(a) sobie życzy, choć akurat masz ochotę wyjść z przyjaciółmi. Innymi słowy, stajesz się kawałkiem pozbawionej życiowego kierunku materii i dajesz się popychać partnerowi. Czyli utykasz w roli ofiary. (Smutne jest to, jak wiele osób zrównuje to z miłością, czy wolnością od ego.) Jeśli robisz to nagminnie, dopada cię depresja i żyć ci się odechciewa.
W ontologii mistycznej, puszczenie kontroli oznacza, że podejmujesz własne decyzje spontanicznie tak, jak akurat czujesz. Jeśli masz ochotę obejrzeć film z partnerem, to oglądasz. Jeśli nie – to spontanicznie (czyli bez złości, czy strachu) go o tym informujesz. I jeśli twój partner jest tym tak oburzony, że pakuje walizki i wychodzi, to pozwalasz na to. Bo najwyraźniej to nie był partner dla ciebie. I zarówno dla ciebie, jak i dla niego, jest to najlepszy rozwój sytuacji.
I jeśli masz ochotę zgłębić temat, tu są teksty, które ci w tym pomogą:
Sztuka akceptacji innych: jak ją rozwijać, żeby bliźni nie weszli ci na głowę?
Gdzie jest twoja wolność? (chyba najkrótszy i mój ulubiony tekst na blogu :))
3 kroki do pełnej samo-akceptacji, czyli medytacja robota – bo nasza kultura jest tak przesycona mechanicyzmem, że nawet ideałem człowieka stał się… robot.
* * *
NB1: W stopniu, w którym nasze życie jest zbudowane na ochronie fałszywej tożsamości (niech pierwszy rzuci kamieniem…;)), puszczenie kontroli również w ujęciu wschodnim oznacza, że nasz świat się zawali. Różnica polega na tym, że potem będzie tylko lepiej. W ujęciu zachodnim zawsze będzie tylko gorzej.
NB2: Newton pewnie przewraca się w swoim grobowcu, gdy pada termin „Newtonowski mechanicyzm”, bo choć nie był ortodoksem, to jednak był człowiekiem głęboko wierzącym i w swoich prawach widział dowód na harmonijną inteligencję Stwórcy, a nie na Jego brak. Używam tu jego nazwiska, bo wbrew swoim intencjom, jest powszechnie uważany za twórcę współczesnej idei wszechświata jako wielkiego pozbawionego świadomości i inteligencji mechanizmu.
* * *
Zanim zaczniemy eksperymentować z puszczaniem kontroli, warto być świadomym, w jakim stanie umysłu to robimy.
Jeśli nasz umysł jest przesiąknięty mechanicyzmem, zaczniemy tańczyć tak, jak grają inni. A wszelką konsternację, że o kurczę, jakoś nie czuję się dobrze z tym puszczaniem kontroli skwitujemy: najwyraźniej wstrętnym egoistą jestem. muszę zagryźć w sobie te samolubne potrzeby.
„Zagryzanie własnych potrzeb” to jednak nic innego niż odcinanie się od życiodajnej i inteligentnej energii, która chce przez ciebie swobodnie przepłynąć. I zaburzanie Kosmicznej Harmonii.
Puszczenie kontroli w ujęciu wschodnim nigdy nie oznacza podporządkowania się innym ludziom, czy przeczekania w szafie, aż się sytuacja ułoży (choć jak podpowiada newtonowski lęk: upadnie na pysk) bez ciebie.
Tylko z pozwoleniem, aby chi, prana, ki swobodnie przez ciebie przepłynęła. Czyli z twoją pełną obecnością (nie mylić z obecnością ego). I ze spontanicznym = inteligentnym reagowaniem na wszystko, co się wokół ciebie dzieje.
Lao Tsu ujął to tak (wers 45 w Tao Te Ching Stephena Mitchella):
Mistrz pozwala rzeczom się wydarzać. Kształtuje je w miarę ich pojawiania się. Schodzi z drogi i pozwala Tao działać.
Jacki napisał
Dziękuję, świetny tekst. Newton pewnie by się nie zgodził.. ale na szczęście był na innej lini czasu. Tylko czy.. naprawdę już wszystko zostało określone i opisane..? Czy wszystkie punkty widzenia, odczuwania i nazywania zostały już określone? Nie spieram się z tym co przez wieki odkryły.. jednak przynajmniej teoretycznie my jako ludzie się rozwinęliśmy w pojmowaniu
Miriam Babula napisał
Newton zdecydowanie nie był mechanicystą. Traktował naukę jak sposób na poznanie Boga. W moim odczuciu można by go nazwać mistykiem. Wrzuciłam właśnie w google: „newton mysticism” i wyskoczył fajny artykuł, w którym jest nazwany racjonalnym mistykiem. Bardzo mi się ten termin spodobał i będę go używać ;)
https://bigthink.com/13-8/isaac-newton-search-god/
Jacki napisał
Tego nie wiedziałem:) dziękuję za link. Napisałem jeszcze sporo, jednak po zastawieniu skasowałem. Bo to w sumie ego chciało zaistnieć 🤣😂.
Maciej napisał
Bardzo dziękuję za powrót do bloga!
Do powyższego tekstu w ramach dyskusji chciałem podrzucić „Geografię myślenia”, nie pamiętam autora, która w piękny sposob pokazuje dlaczego Zachód i Wschód myślą inaczej. Oraz książkę Roberta Sapolskiego „Zdeterminowany. Nauka o życiu bez wolnej woli”.
Chciałem też wyprostować stwierdzenie, że nauka jakoby odrzuciła I zasadę dynamiki Newtona. To sa plotki i oszczerstwa pod adresem nauki 😊. Cale szczęście ani nauka ani rzeczywistość nie odrzuciły klasycznej fizyki. Cale szczęście, bo życie byłoby baaardzo niebezpieczne gdyby nagle przedmioty zaczęły się poruszać bez przyczyny.
Miriam Babula napisał
:) Mechanicyzm to nie zasady dynamiki Newtona, tylko wiara, że wszechświat działa jak mechanizm. Lub innymi słowy, wiara, że zasady Newtona wystarczą do wyjaśnienia wszystkiego, co się dzieje na świecie oraz próby zastosowania ich tam, gdzie zastosowania nie mają, czyli np. do ludzkich zachowań.
Stwierdzenie, że w fizyce odszedł do lamusa Newtonowski mechanicyzm, nie oznacza więc, że fizyka odrzuciła zasady mechaniki Newtona. Bo oczywiście opisują one zachowanie dużych obiektów w wystarczającym przybliżeniu, aby ich nadal używać.
Tylko to, że fizyka odkryła, że świat jest dużo bardziej skomplikowany i same zasady Newtona nie wystarczą do wyjaśnienia wszystkiego, co się wokół nas wydarza.
Marika napisał
Dziękuję Miriam za kolejny świetny post! – Jakoś mi tak przypasował jako dopełnienie wczorajszej sesji w zakresie puszczania kontroli… Klarowne wyjaśnienie tych dwóch światów czy przekonań, zwłaszcza termin „zagryzania własnych potrzeb” do mnie przemawia … :)
Dziękuję!
Miriam Babula napisał
Cieszę się Marika :) Trzymam kciuki i mocno pozdrawiam <3
Monika napisał
Bardzo się cieszę, że wrociłaś i że blog znowu ożył. Brakowało mi Twoich artykułów, bo otwierają perspektywę. W temacie puszczania kontroli czy też spontanicznego zezwalania na przepływ mam w sobie wielki zamęt. Ten post bardzo mi pomaga.
Miriam Babula napisał
Dziękuję Monika. Fajnie, że ten post pomaga :)
Aga napisał
Dzięki! Dobrze znów usłyszeć Twój głos w sieci 😁
Miriam Babula napisał
Dziękuję za pamięć ;) Dobrze być z powrotem :)
Arti napisał
Najważniejsze że Miriam,.. wróciła ;-)
Miriam Babula napisał
Dziękuję Arti.
M napisał
…. I jeszcze: zapisuję na później to o Mistrzu schodzącym z drogi! Malarska metafora! Lepiej nie trzeba. :)
Pozdrawiam serdecznie Miriam!:)
Miriam Babula napisał
Zauważyłam, że lubisz końcowe cytaty :) Dziękuję i również pozdrawiam M<3
Robert napisał
Dobrze, że jesteś. Pozdrawiam.