Poznałam niedawno osobnika, który usłyszawszy moje poglądy na temat zarządzania ludźmi – czyli let them be – wpadł w pełną oburzenia tyradę, której wniosek był jeden.
Całe zło na tym świecie bierze się z braku dyscypliny i zasad! Naturę ludzką trzeba ujarzmiać, a nie pozwalać jej hasać w samowoli! Wszystkie przestępstwa, podłości i wojny wydarzają się przez takich anarchistów jak ja!
I nic dziwnego.
Wszyscy wiemy, że nosimy w sobie potwora, który tylko czeka na chwilę naszej nieuwagi, żeby krwawo wymordować 99,(9)% ludzkości.
Let them be w takich okolicznościach natury ludzkiej jest równoznaczne z zagładą gatunku!
Myśląc w ten sposób, wpadamy natychmiast w…
Paradoks kontroli społecznej
Bo kto dokładnie ma tę podłą naturę ludzką ujarzmić…?
No prawnik, poseł i policjant…!
Ale to też ludzie – podli z definicji, czyli musimy stworzyć organ ich kontrolujący. O-o! Organ przecież składa się z ludzi…! Kto będzie kontrolował organ…?!! Stwórzmy komitet!!!
I tak można bez końca.
Chcąc ujarzmić naturę ludzką, musimy wcześniej czy później zaufać komuś nią obdarzonym.
Dlaczego więc nie zaufać jej już na samym początku…?
Przypomnij sobie ostatni moment, gdy nóż ci się otworzył w kieszeni. Nie czułeś się zagrożony? Ty sam albo twoja reputacja, status, własność? Może ktoś poddał w wątpliwość twoją inteligencję…? Męskość…? Kobiecość…? Autentyczność…? Cokolwiek co w sobie cenisz…? Co czujesz, że musisz bronić do ostatniej kropli krwi…?
I dla odmiany – jak bardzo masz ochotę udusić kogoś, kto cię akceptuje absolutnie w 100% dokładnie taki, jaki jesteś…?
Reagujemy agresją, jedynie gdy czujemy się zagrożeni.
Gdy czujemy się bezpiecznie, nie mamy ochoty skrzywdzić nawet muchy.
Dotyczy to wszystkich.
Twojej teściowej i byłego też.
Nawet opierdol, który właśnie zebrałaś od szefa jest potwierdzeniem tej zasady. Twój szef najwyraźniej jest święcie przekonany, że twoje niedociągnięcia źle świadczą O NIM. Gdyby potrafił to oddzielić, w życiu nie podniósłby na ciebie głosu.
Należy się więc mała korekta.
Po lewej – natura ludzka w poczuciu zagrożenia. Po prawej – natura ludzka w poczuciu bezpieczeństwa.
Problemem społecznym nie jest natura ludzka.
Problemem społecznym jest strach.
Skąd się bierze strach?
Strach to odległość między tym, jacy jesteśmy, a tym jacy – w naszej opinii – powinniśmy być.
Dlatego – przynajmniej teoretycznie – są dwa sposoby na uwolnienie się z niego.
Albo redukujemy tę odległość do zera. Co jest fizyczną niemożliwością, gdyż ideał nie byłby ideałem, gdyby miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Niestety, to jest właśnie nasze podejście standardowe. Nic dziwnego, że pomimo ogromnego postępu cywilizacyjnego, który pozwolił ludzkości stworzyć mapę DNA oraz NLP, strach jest nadal nieodłącznym towarzyszem niemal każdego przedstawiciela gatunku Homo Sapiens.
Albo… pozbywamy się nierealnych oczekiwań wobec siebie i innych, czyli opinii na temat tego, jaki powinien być człowiek, aby zasłużyć sobie na stempel „OK”.
Ale zaraz zaraz… Skąd się w ogóle wzięły w nas te opinie?
Z… zasad społecznych.
Wszyscy wiemy, że musimy:
– zarabiać kupę pieniędzy
– mieć zajebistego partnera
– być twardzi i pewni siebie
– mieć mnóstwo znajomych.
Każda grupa społeczna ma dodatkowy zestaw własnych zasad. Jeśli ich nie spełniamy, pojawia się strach przed społecznym odrzuceniem. I mniej lub bardziej jawna agresja.
Dokładnie jak ten problem rozwiązują kolejne zasady i dyscyplina…?
Za każdym razem, gdy oceniamy kogoś (również siebie!), bierzemy udział w społecznej przemocy i hodowaniu monstrum.
Let them be to nic innego niż wyeliminowanie kryteriów oceny człowieka. Akceptacja tego, jakim jest w tej chwili. I danie mu wolności do rozwoju w zgodzie z jego naturą. Do malowania obrazów, które nie sprzedadzą się za miliony dolarów, ale które chce namalować. Do bycia z kimś kogo kocha, a nie kto robi odpowiednie wrażenie na znajomych. Albo do bycia samemu, a nie z kimś kogo ledwo toleruje, tylko po to, żeby nie wyjść na frajera, który nie potrafił sobie nikogo znaleźć. Do spędzania czasu z małą grupą bliskich przyjaciół, jeśli akurat ma szczęście być introwertykiem.
W efekcie znika jego poczucie zagrożenia.
Agresja.
Oraz potrzeba prawnika, posła i policjanta.
Pojawia się radość z bycia sobą. Kreatywność. Autentyczna życzliwość.
My, medytujący anarchiści, nie wypuszczamy potwora na wolność.
My go znikamy.
P.S. Osobnik wspomniany na początku tekstu jest z zawodu… trenerem rozwoju osobistego.
(zdjęcia: bmphoto, Okinawa Soba, Ed Yourdon)
Danu napisał
Bardzo zgrabnie ujęłaś moje nieskoordynowe myśli na temat pozwolenia ludziom na bycie sobą i danie im wolnej ręki.
terraustralis napisał
O My Dear :D
Dear Miriam
Jakie panstwo i jego obywatele sa bliscy Twojego idealu?
Wielka Brytania? USA? czy tez inne panstwo anglosaskie jakie upodobali sobie Polacy?
Wiec panstwo anglosaskie wychodzi z zalozenia, ze natura ludzka jest zla i Ty tylko moze policje rozczarowac, ze jednak jestes dobra.
Wiec jezeli panstwo wychodzi z zalozenia, ze ludzie z natury sa zli to ja jako lojalny obywatel musze sie z tym zgadzac.
A tak prawde mowiac to czy nie lezy w naturze ludzkiej aby sie mordowac?
Jak nie morduja Niemcy badz Polacy czy Ukraincy to morduja Tutsi i Hutu w Afryce. Jak juz tam sie powymordowali to sie zaczyna gdzie indziej. Danie ludziom wolnej reki to pozwolenie na mordowanie. Bo to wczesniej czy pozniej z nich wychodzi. Jestesmy w ogromnej wiekszosci mieso-zerni a miesozerni to drapieznicy. Zabronic lwu czy tygrysowi aby nie mordowal? Nie jest przystososwany. Czlowiek moze byc wegetarianem ale wiekszosc nie jest i nigdy nie bedzie. :D
Fajne sa takie filozofie aby dac ludziom wolna reke i beda dobrzy. Glownie sa dobrzy jak sa syci.
miriam napisał
tak. zgadzam się. ludzie, którzy się boją są w stanie zamordować. ale tylko ci, którzy się boją. i tylko tyle tu napisałam :)
rawimir napisał
Strach to narzędzie karmy. A ponieważ żyjemy tu z powodu karmy, nie jest łatwo wyeliminować strachu. Równałoby się to wyeliminowaniu karmy. Nie byłoby nas.
Danu napisał
Jak do tej pory nie udało mi się w życiu nic, co wynikałoby ze strachu. Z radości, pasji, chęci, współczucia – tak. Jeszcze do niedawna pracowałam w miejscu, które żyło dwoma niewypowiedzianymi zasadami: strachem przed tymi co wyżej oraz coraz ścislejszą kontrolą jako receptą na wszystkie problemy. Produktywność ludzi w tym miejscu ocierała się o granicę błędu statystycznego, bo każdy był zajęty szukaniem dupokrytek i starał się jak mógł, aby przypadkiem nie zrobić czegoś więcej lub inaczej, bo zaraz ktoś będzie miał to za złe albo trzeba będzie zrobić coś dodatkowo, a to w tym miejscu oznacza tylko kłopoty. Mimo mnóstwo kasy, instytucji tej od lat nie udaje się prawie nic, a pracownicy pomimo stosunkowo wysokoch pensji uciekają.
Moje własne doświadczenie pozwala mi twierdzić, że właśnie strach i kontrola są tym co realnie wykańcza i ludzi i instytucje.
Sigil of Scream napisał
To jest bardzo mądra filozofia, ale tylko w sytuacji gdy mamy do czynienia, ze zdrowymi ludźmi. Aktualnie jestem zdania, że większość społeczeństw jest chora. Oczywiście zwiększanie stopnia kontroli ich nie uleczy i jest beznadziejnym rozwiązaniem, pogłębiającym patologię. Ale to, które proponujesz również nie jest dobre – bo ludzie o niezdrowym wzorcu nie są na nie gotowi. Twoje rozwiązanie zakłada, że ludzie mają pewien poziom samoświadomości, samokontroli, odpowiedzialności i dążenia do harmonii – tylko, że w realia niestety aktualnie temu przeczą. Najpierw wiec należałoby wprowadzić jakiś stan przejściowy, który nauczy ludzi tych cech, nauczy ich myśleć i wybierać samodzielnie – a później można by było iść dalej.
Świętomir napisał
Lenin też wprowadził stan przejściowy między państwem burżuazyjny, a robotniczym rajem….
Czlowiekjakty napisał
„Let them be” w przypadku ekstremistów islamistów, jest dla ciebie korzystne bracie?
ok. „Let them be”, ale trzeba mieć system obronny, bo inaczej cię zabiją. Tyle w temacie.
W przypadku buddystów „Let them be” to świetny pomysł.
Zależy od kontekstu. Rozumiem twoje przesłanie i jest świetne :)
Tylko myśl o islamie, nie pozwala mi tego zaakceptować.
miriam napisał
ten tekst jest dwupoziomowy, czyli na poziomie jednostki – jest to mini-przewodnik po poruszaniu się po własnym wnętrzu, ale na poziomie społecznym jest to tekst jedynie o etiologii i prewencji :) Jak postępować, gdy na prewencję już za późno jest opisane tutaj:
http://bezego.com/2013/10/25/zasady-sztuki-walki-bez-walki-tai-chi-3-sekrety-dobrego-wojownika/
Dzięki :) Pozdrawiam!
Amira Kasha Molik napisał
Miriam, myślę, że twoje teksty są dla ludzi na nie gotowych i czuję, że mają one głęboki sens. Ci, którzy nie są na nie gotowi, po prostu ich nie przeczytają albo je odrzucą…i tyle… nigdy nie piszesz, że to są złote metody dla ogółu…czy się mylę?
Tak czy siak, ja ci dziękuję z całego serca za światło jakim rozlałaś na moje życie wewnętrzne i za dużą domieszkę humoru, który czyni czas spędzony z twoimi literkami bardzo miłym :)
Pozdrawiam serdecznie :)
miriam napisał
Heh… Chciałabym, żeby były dla ogółu. :)
Bardzo dziękuję Amira. Takie komentarze zawsze mnie inspirują do dalszej pracy :)
Również pozdrawiam!