Życie życiem spełnionym jest niewiarygodnie proste.
Wystarczy, że spełniasz swoje pragnienia i potrzeby.
I ta-da-da-da!
Żyjesz życiem spełnionym.
Jest to tak proste, że mistrzowie Wschodu ujmują tą prawdę lakonicznym:
Jesteś głodny? Zjedz. Jesteś zmęczony? Idź spać.
Tyle teoria.
Praktyka jest jak zwykle odrobinę bardziej skomplikowana.
Bo jest w nas tyle sprzecznych potrzeb i pragnień. Co nie zrobimy, któreś pozostanie niespełnione!
Na szczęście, to rozdarcie bierze się jedynie stąd, że są dwa (i tylko dwa :)) skrajnie różne rodzaje pragnień i potrzeb.
Pierwszy to nasze prawdziwe pragnienia i potrzeby. I pójście za nimi da nam właśnie to poszukiwane poczucie spełnienia.
Drugi to – co za siurpryza dla stałych bywalców tego bloga! – chcenia ego. I to właśnie one powodują to poczucie rozdarcia, gdyż kłócą się z naszymi prawdziwymi pragnieniami, a nawet między sobą.
Stres powstaje, gdy mylimy te pierwsze z tymi drugimi.
I zamiast ze spokojem kwiatu lotosu spełniać nasze najszczersze pragnienia, ekstatycznie gnamy za niespełnialnymi chceniami ego, zaliczając górki (gdy wydaje nam się, że dogoniliśmy) i dołki, gdy uświadamiamy sobie, że nie.
Dlatego dziś od dawna obiecywany tekst, czyli 3 szybkie pytania, które pomogą ci odróżnić twoje prawdziwe potrzeby i pragnienia od chceń ego.
(Jeśli jesteś tu pierwszy raz: ego jest definiowane na tyle różnych sposobów, że warto zajrzeć do tych 2 tekstów: Co to jest (z grubsza) ego? i Jakie są twoje szanse na spełnione życie?, żeby się zapoznać z perspektywą tutejszą.)
Zacznijmy więc od:
Podstawowa różnica między chceniami ego i naszymi najszczerszymi pragnieniami
Nasze prawdziwe pragnienia to te, które pojawiają się, gdy akceptujemy to, co jest Tu i Teraz.
A chcenia ego – gdy nie.
I brzmi to banalnie prosto.
Niestety, chcenia ego są powszechnie wręcz mylone z naszymi prawdziwymi potrzebami. Nic więc dziwnego, że żyjemy w ciągłym stresie. Ewentualnie zaliczamy niezrozumiałe huśtawki nastroju. Przejdźmy więc do genialnego przykładu, który usłyszałam kilka dni temu w radio, czyli:
Chcesz być szczęśliwy? Okazuj życzliwość innym!
Audycja miała na celu zainspirowanie słuchaczy do szczęśliwego życia. A jednym z gwarantów osiągnięcia tegoż jest – według gościa programu – wykonywanie małych gestów życzliwości wobec innych, nieznanych nam bliżej, osób.
Na przykład, wpuszczenie innego kierowcy przed siebie.
Bo przecież – jak wyjaśnił gość – jak ci podziękuje światłami to rety jakie szczęście się po całym twoim ciele rozleje! No normalnie potem całą godzinę można się unosić dwa centymetry nad ziemią ze szczęścia i spełnienia.
Niestety, nikt w audycji nie zająknął się nawet, że kluczowym słowem jest tu „jak”, czyli:
„Jak ci podziękuje światłami.”
Bo co poczujesz, jeśli licząc na godzinę szczęścia i unoszenia się nad ziemią, wpuścisz kogoś, a świński ryjek ci tymi światłami NIE podziękuje??!
No bajzel i anarchia nooooo! Przecież do jasnej anielki wpuściłeś go, choć się spieszysz, a on cię tak po chamsku wysiudał z godziny szczęścia rozlewającego się po całym twoim ciele?!!
I to jest właśnie:
Sposób na rozpoznanie chcenia ego #1: jego celem jest ściśle określone zachowanie innej osoby wobec mnie
W tym akurat przykładzie: wpuszczamy drugiego kierowcę nie dlatego, że mieliśmy taką ochotę (prawdziwe pragnienie) tylko PO TO, ŻEBY błysnął nam światłami.
Jeśli błyśnie – świat jest cudowny, ludzie czarujący, żyć, nie umierać!
Jeśli nie błyśnie – Boże jak żyć wśród takich takich niewdzięcznych gadów…
Innymi słowy, próbując spełnić chcenie ego, oddajesz swój nastrój, szczęście i poczucie spełnienia w ręce osoby, która może zachowa się tak, jak na to liczysz.
A może nie.
I zaliczasz górki i dołki, w zależności od tego, kto ci akurat stanie na drodze.
A spełniając swoje najszczersze potrzeby i pragnienia, nigdy nie uzależniasz swojego samopoczucia od tego, co zrobią inni. A tylko od tego, co zrobisz TY.
Bo twoim celem jest jedynie (i aż!) zrobienie tego, na co masz ochotę Tu i Teraz. Bez względu na to, jak zareagują na to inni.
Chcesz wpuścić, to wpuszczasz. Efekt: spełnienie.
Nie chcesz wpuścić, to nie wpuszczasz. Efekt: spełnienie.
Żeby więc zorientować się, czy działamy pod wpływem chcenia ego (które wcześniej czy później wpędzi nas w stres), czy jednak pod wpływem prawdziwego pragnienia (które da nam natychmiastowe poczucie spełnienia) warto zadać sobie:
Pytanie #1:
Czy robię X, bo mam właśnie taką ochotę (prawdziwe pragnienie), czy jednak po to, żeby druga osoba poczuła określoną emocję / wykonała określony ruch do mnie (chcenie ego)?
Co prowadzi nas wprost do:
Sposób #2: Chcenia ego wypływają z poczucia, że coś jest z nami nie tak
Bo dlaczego w ogóle potrzebujemy, żeby ktoś nam błysnął światłami, żeby poczuć się lepiej?
Niestety, dlatego, że wierzymy, że jesteśmy OK, tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś jest z nas zadowolony (tu tą funkcję pełni wdzięczny kierowca).
W naszej kulturze jest to wiara tak mocno zakorzeniona, że zewsząd jesteśmy bombardowani bajką, że
spełnienie jest wtedy, gdy mamy sławę i podziw tłumów (no a przynajmniej, gdy mamy 200 znajomych*)
(*znajomy = osoba, która uznała nasz status społeczny za wystarczająco wysoki, żeby się do nas publicznie przyznać).
Smutna prawda jest jednak taka, że zachwyt / sympatia tłumów sprawia nam przyjemność jedynie wtedy, gdy wierzymy, że ohohoo, skoro mnie podziwiają / lubią, to znaczy, że nie jestem taki beznadziejny, jak mi się wydaje.
Czyli wtedy, gdy sami siebie nie lubimy i próbujemy się nakarmić cudzym zachwytem.
Bez względu jednak na to, ile podziwu i zachwytów będziesz zbierać z otoczenia, dopóki sam się nie zaakceptujesz, będziesz doświadczać Przejmującej Pustki Wewnętrznej.
Będziesz czuć ciągły niedosyt, a wręcz wilczy głód. I co gorsza nawet nie będziesz wiedzieć, czego tak bardzo jesteś głodny.
Bo gdy czujesz wewnętrzną pustkę, to nie cudzej akceptacji (chcenie ego) jesteś głodna, tylko świadomości, że jesteś OK, taka jaka jesteś Tu i Teraz.
Nawet gdy ci nikt nie błyska światłami, nie klaszcze i nie wiwatuje.
Spełnienie to efekt uświadomienia sobie tego. Zarzucenia fałszywie życzliwych gestów, które mają zadowolić innych i skupienia się na tym, czego TY rzeczywiście pragniesz, potrzebujesz Tu i Teraz.
(Spokojnie, zarzucenie fałszywej życzliwości nie oznacza, że zniknie też życzliwość autentyczna ;))
Więc pytanie #2 brzmi tak:
1. Czy chcesz zrobić X, bo czujesz, że dzięki temu ktoś będzie z ciebie zadowolony / będzie cię podziwiał i wylewnie ci to okaże?
2. Czy jednak dlatego, że X sprawia ci autentyczną przyjemność?
NB: Nie idźmy jednak w drugie ekstremum i nie demonizujmy osób z dużą liczbą znajomych. To samo zachowanie może bowiem wynikać z prawdziwego pragnienia lub chcenia ego. I są osoby, które autentycznie lubią rozmawiać co chwila z kim innym i w ogóle przebywać w dużych grupach ludzi.
I w ten sposób dotarliśmy do sposobu #3.
Bo, niestety, chcenia ego (typu: chcę, żeby mnie wszyscy lubili) czynią z nas łatwą ofiarę dla wszelkiej maści pasożytów społecznych.
Których ulubioną piosenką jest:
Daj. Daj. Daj mi wszystko, co masz. I nie oczekuj nic ode mnie. Nawet słowa „dziękuję”. Bo wdzięczności i rewanżu oczekują tylko wstrętni egoiści.
Sposób #3: chcenia ego odbierają ci prawo wyboru
A prawdziwe pragnienia wypływają właśnie ze świadomości, że to prawo wyboru masz.
Bo o czym pasożyt uroczo „zapomina”, dawanie bez oczekiwania rewanżu nie jest tożsame z brakiem prawa wyboru KOMU, CO i KIEDY dajesz i Z KIM spędzasz swój czas.
Czyli:
Chcenie ego: chcę, żeby mnie wszyscy lubili i wspierali. będę więc wszystkim dawać tyle uwagi / czasu / energii, ile tylko sobie zażyczą, PO TO, żeby móc potem się od nich domagać rewanżu, kiedy ja sobie tego zażyczę. (Jak zgubne jest to chcenie, przeczytasz w: Czego musisz nauczyć się od narcyza i psychopaty – medytacja empaty)
Prawdziwe pragnienie: chcę mieć bliskie relacje tylko z osobami, z którymi dobrze się czuję, które dobrze mi życzą i akceptują taką, jaką jestem (i wzajemnie).
I gdy ktoś tobą manipuluje, twierdzi, że taki jaki jesteś Tu i Teraz jest do dupy i musisz się zmienić oraz bezceremonialnie przekracza twoje granice, masz pełne prawo się wycofać i pójść gdzie indziej.
Chcenia ego osłabiają nas, bo koncentrują się na pytaniu: Co zrobić, co powiedzieć, kogo udać, żeby mnie X zechciał?
Prawdziwe pragnienia zaś wzmacniają: Czy aby na pewno chcę mieć relacje z X, który „wie” lepiej ode mnie, co powinnam robić, mówić i czuć?
Pytanie #3 brzmi więc:
Czy moja uwaga jest skupiona na tym, żeby oni mnie zechcieli, czy jednak na tym, czy to ja chcę mieć z nimi relacje?
I o tym możesz przeczytać więcej w Jedna myśl, która gwarantuje, że będziesz porzucona/porzucony.
* * *
Na wypadek, gdybyś czytając ten tekst, poczuła rosnący niepokój rety! tyle moich pragnień to w rzeczywistości chcenia ego. jestem zgubiona! to spokojnie.
Nasze prawdziwe potrzeby i pragnienia spełniamy nawet tego nie zauważając. Bo czy aby na pewno zauważasz, że się podrapałaś tam, gdzie cię swędzi? Zaśmiałaś się, gdy rozśmieszył cię cudzy żart? Podziękowałaś, bo poczułaś wdzięczność?
Prawdziwe pragnienia – w odróżnieniu od chceń ego – są ciche i ich spełnienie nie napawa nas dumą, od której aż nam ścięgna trzeszczą. Bo ich spełnienie jest proste i nie wymaga umiejętności ani żołnierza GROM-u, ani mistrza PR-u.
Ich spełnienie sprowadza się bowiem do:
(1) robienia tego, co chcesz w obliczu tego, co się akurat dzieje Tu i Teraz (w odróżnieniu od wymyślania i realizowania karkołomnych strategii, żeby zagwarantować sobie podziw ludzkości po kres istnienia Homo Sapiensa;
(2) robienia tego, co naturalnie wypływa z samo-akceptacji (w odróżnieniu od wytężonych prób zrobienia czegoś spektakularnego, żeby udowodnić wszem i wobec, że nie jesteśmy tak paskudni, jak się nam samym wydaje);
(3) używania twojego niezbywalnego prawa wyboru, a nie stawanie na rzęsach, żeby wszyscy wybrali ciebie.
Ich spełnienie nie wymaga wysiłku.
Wysiłku wymaga jedynie ich odróżnienie od chceń ego i wyperswadowanie sobie tych drugich.
Gdy już to uczynisz, spełnienie rzeczywiście stanie się tak proste, jak mówią o tym mistrzowie Wschodu.
Bo bądźmy szczerzy.
Gdy przestajemy gonić za spektakularnymi wyczynami, mającymi nam zaskarbić powszechne uwielbienie, co tak naprawdę trudnego jest w:
Jesteś głodny? Zjedz. Jesteś zmęczony? Idź spać.
Lu napisał
Boskie! Takie gierki ego ostatnio u siebie obserwowałam.To było wariactwo! Ego wymyślało setki powodów żeby odrzucić człowieka tylko dlatego,że jest inny.
A serce? że czuje sie przy nim wspaniale :)
Pozdrawiam :)
Krzysiek napisał
No tak, a co z mieszaną motywacją? Np. Chce schudnąć –
Żeby podobać się bardziej sobie i innym?
Miriam Babula napisał
tak. czasem prawdziwe pragnienie pokrywa się z chceniem ego. ale dopóki jest domieszka chcenia ego, będziesz czuć stres :)
Michcia napisał
Dokładnie. To samo pragnienie (może bardziej dalekosiężne niż podrapanie się tam, gdzie swędzi ;) ) wywołuje we mnie czasem uczucie spokoju (bo jakiś cichy głos wewnętrzny mówi mi, że prędzej czy później zostanie ono spełnione), a innym razem stres (bo chcę teraz, już! powinnam doznać spełnienia w tej dziedzinie już wieki temu!). Jak to ogarnąć?
hihi „świński ryjek” :D
Miriam Babula napisał
Zdarza się, że ego przechwyca prawdziwe pragnienie. wtedy spokój natychmiast zmienia się w stres :)
Mileyka napisał
I co wtedy gdy przechwyci? Właśnie mam taką sytuację
Miriam Babula napisał
O uwalnianiu się z chceń ego traktuje większość tekstów na blogu. Zapraszam do rozejrzenia się. :)
Felix napisał
A co jeżeli np. dowcipy jednej osoby wywołują śmiech i masz PRAGNIENIE zaśmiania się, ale za to druga osoba obok nie lubi śmiechu wywołanego dowcipami tej osoby więc się nie śmiejesz aby tej drugiej nie robić przykrości bo PRAGNIESZ aby dobrze się czuła, gdyż to powoduje u niej obniżenie poczucie własnej wartości ale jednocześnie BOISZ SIĘ konsekwencji tego, że będzie źle się czuła, bo uzna że to przez Ciebie źle się poczuła i wpędzi cię to w POCZUCIE WINY.
Więc mamy 2 pragnienia jedno wykluczające drugie i strach. Skomplikowane, wiem :D ale może nie tak skomplikowane jak mi sie wydaje i nie śmieszne ani trochę. Które pragnienie jest ego, a ktore moje?
Miriam Babula napisał
pierwsze jest prawdziwe, drugie – ego :)
w tym tekście przeczytasz o tym więcej:
http://bezego.com/2015/11/15/po-czym-poznac-ze-jestes-w-toksycznym-zwiazku/
Jar napisał
Dziękuję za mailowe powiadomienie o nowym wpisie. Trafiłem na tego bloga całkiem niedawno i jestem pod nieustającym wrażeniem. Niby to wszystko już wiem, tylko że nie jest to jeszcze odpowiednio w mojej głowie poukladane. Największą trudność sprawia mi przejście od teorii do praktyki. Wydaje mi się, że mniej więcej wiem co należałoby zrobić tylko wciąż jeszcze nie wiem jak. Ale jestem pewien że się dowiem. Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję.
Marek napisał
Dziękuję, kolejny świetny tekst. Zgadzam się, że ego przechwy
Tomek napisał
Prawda. Ludzie często dążą stresując się przy tym, do rzeczy nie tylko których zupełnie nie potrzebują ale i które je powoli wyniszczają np nerwowo. Smutne.
Marika napisał
Witaj Miriam, od dawna „wędruję” po Twoim blogu, jest on dla mnie nieustanną inspiracją do lepszego zrozumienia siebie i pracy by coś zmienić – dziękuję bardzo! Powyższy wpis skłonił mnie do podzielenia się refleksją/niepokojem? może będziesz mogła odpisać..? Co powiesz o takiej sytuacji gdy wszyscy moi znajomi mają ochotę na spotkania tylko wówczas gdy to oni mają czas, np w ciągu tygodnia, gdy zazwyczaj ja jestem mocno zabiegana, a w dni wolne gdy ja mam więcej wolnego oni nie mają czasu. Chodzi mi o to że nikt nie stara się nawet choć od czasu do czasu odwrócić takiego układu. Obu stronom zależy na kontakcie i to jest szczere, ale mam wrażenie, że tylko ja zawsze dostosowuję się do możliwości innych, choć moje pragnienie jest całkiem inne :(… wiem, że pisałaś o spotkaniach na jednym z blogów, ale nie umiem znaleźć dobrego rozwiązania… Dodam, że rozmowa niczego tutaj nie zmienia :( .
Z góry dziękuję jeśli coś odpowiesz.
Pozdrawiam serdecznie Marika
Miriam Babula napisał
Hej Marika, trudno mi się ustosunkować, bo nie znam rzeczywistej sytuacji. Ale z tego, co przeczytałam: nie widzę nic niepokojącego w tym, że ktoś ma ochotę na spotkania wtedy, kiedy ma czas. Wszystko zależy od tego, co rozumiesz przez: „dostosowuję się do możliwości innych”. Kłopot jest tylko wtedy, jeśli ty zawalasz ważne dla siebie rzeczy, żeby się spotkać z nimi. I warto by było się przyjrzeć, dlaczego to robisz. Jeśli nie zawalasz i możesz się spotkać, wtedy kiedy oni mogą, to znaczy, że spotykacie się wtedy, kiedy obydwie strony mogą. Więc wszystko jest OK. Pozdrawiam serdecznie też.
P.S. Nie wiem, czy o tym tekście myślałaś, ale ten mi przyszedł do głowy ;)
http://bezego.com/2014/03/02/sztuka-akceptacji-innych-jak-ja-rozwijac-zeby-blizni-nie-weszli-nam-na-glowe-2/
Marika napisał
Dzięki Miriam, tak, dokładnie o ten tekst mi chodziło :):) – dziękuję! ; A pisząc „dostosowuję się do możliwości innych” – mam na myśli właśnie to, że zazwyczaj robię to kosztem rezygnacji z innych moich potrzeb.. a robię tak dlatego, że mam wrażenie, że jeśli ja się nie dostosuję (tutaj:nie znajdę czasu), a druga strona nie wykazuje chęci dostosowania swojego czasu do moich możliwości, wówczas nie spotkamy się nigdy.. Po ponownym przeanalizowaniu Twojego tekstu dochodzę do wniosku, że muszę zaryzykować i taką ewentualność (braku spotkań)..? lub „dostosowując się” bardziej uwzględniać swoje potrzeby, czy tak?
Gorąco pozdrawiam
Miriam Babula napisał
Tak jest! Bardzo mądre wnioski :) Na zdrowie Marika. Pozdrawiam równie gorąco :)
Monika napisał
Cudny wpis! Nie dość, że czuję się pokrzepiona i uspokojona, to jeszcze uśmiałam się po pachy :D Super blog, wpadam często, tak trzymaj!
Ronja napisał
Bardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga. Kliknęłam coś zupełnie przypadkowo, weszłam tu, zaczęłam się rozglądać… „Dlaczego nie robisz tego, co chcesz?” – Przeczytałam to zdanie i już wiedziałam, że jestem we właściwym zakątku internetu, bo jest to pytanie, które sobie zadawałam od tak dawna…
Chłonę teraz kolejne wpisy i raz wpadam zachwyt (bo wreszcie wszystkie puzzle wskakują na miejsce), innym razem mam doła – bo nagle okazuje się, jak wiele robiłam źle. Ogólnie wszystko (co zresztą tłumaczy, czemu moje życie jest takie jakie jest). Co jednak mam teraz zrobić? Staram się dużo czytac i uczyć, ale wiedza to za mało. Jeżeli całe moje życie jest oparte na kłamstwie i jest tak mało mnie we mnie – to gdzie mam zacząć zmiany? Jak to zrobić bez całkowitego zaorania swojego życia?
W każdym razie – blog super :)
Miriam Babula napisał
Dziękuję Ronja, fajnie, że dobrze się tu czujesz. To trudne pytania niestety. Dużo zależy od tego, gdzie jesteś i z czym się szamoczesz. Nie jestem w stanie odpowiedzieć w komentarzach. Ale mocno trzymam kciuki za odnalezienie twojej drogi i pozdrawiam!