Pewnie nikt z nas nie marzy o tym, żeby czuć stres.
Nie tylko sam w sobie jest nieprzyjemny, ale jeszcze odbiera nam siły do działania, a często i jasność myślenia.
A do tego, jak nas porwie w swoje szpony, to nie wiadomo jak się wyrwać.
Na szczęście, nie wiadomo tylko wtedy, gdy nie znamy podstawowego mechanizmu powstawania stresu. Gdy go poznamy jak własną kieszeń, droga do wolności stanie otworem.
Dlatego dziś tekst o dwóch nieświadomych i błędnych nawykach myślowych, z których pierwszy nakręca wściekłą spiralę stresu, a drugi w ogóle włącza w nas reakcję stresową.
Gdy zaczniesz je sobie uświadamiać, stres zacznie zwalniać swój pytoniczny chwyt.
Bez zbędnych ceregieli, rzućmy się więc na główkę do:
Nieświadomego nawyku myślowego, który nakręca wściekłą spiralę stresu
Na główkę, bo jest to nawyk tak rozpowszechniony, że myśl o pójściu mu wbrew może spowodować skojarzenia ze skokiem w przepaść. I stosowne w takiej sytuacji emocje.
Weź więc głęboki wdech i lecimy ;)
Przyjrzyjmy się spirali stresu klatka po klatce.
A więc czujesz stres.
Czasem ściska cię za gardło.
Czasem za brzuch.
Nieważne gdzie. (OK. Gdzie cię łapie stres to w rzeczywistości cenna informacja, ale ten tekst jest o fundamentalnym mechanizmie powstawania stresu, a nie o niuansach.)
Ważne, że w ciele pojawia się napięcie.
A w umyśle myśli zaczynają przyspieszać i lada chwila zamienią się w rój wściekłych os.
To jest moment, w którym jeszcze możesz uniknąć spirali stresu.
Ale jeśli włączy ci się pierwszy nawyk myślowy, popełnisz w tym momencie fatalny błąd.
Jaki to nawyk?
Nawyk myślowy #1: Stres to wróg do jak najszybszego pobicia!
Bo przecież to prawda, czyż nie?
Jak czujesz stres, to trzeba go szybko zmiażdżyć, odciąć się, zabić, cokolwiek. Byleby go przestać czuć! I to natentychmiast!
Niestety, myśląc w ten sposób, nie tylko nie uwolnisz się ze stresu, ale jeszcze bardziej się w niego zaplączesz.
Bo… spróbujesz powstrzymać te wszystkie doznania cielesno-umysłowe siłą woli.
Jak siła woli wygląda w praktyce?
Tak:
Fuck. Ten cholerny stres! Nie chcę czuć stresu. Muszę przestać czuć stres. Ale nie mogę. Ratunku! Nie mogę zapanować nad własnym stresem! Nie panuję nad własną głową! Ja pitolę. Co jest ze mną nie tak, że nie panuję nad własną głową?!?
W ten sprytny sposób, do początkowego stresu przyklejasz jeszcze poczucie winy i wstyd.
I wpadasz w korkociąg stresu.
Który powstaje od razu, gdy zaczynasz od stresu uciekać.
Jaka jest alternatywa?
Przestać uciekać ;)
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Dlatego przyjrzyjmy się, po co w ogóle istnieje stres.
Bo w rzeczywistości to wcale nie jest twój zaciekły wróg do jak najszybszego pobicia.
Tylko twój troskliwy przyjaciel, który chce cię wesprzeć w nagłej awarii. Ewentualnie uprzytomnić, że masz złą percepcję siebie i skłonić do jej urealnienia.
Biologiczną funkcją stresu jest błyskawiczne wpompowanie w twój organizm dodatkowej siły, energii, czujności, szybkości, czy odporności na ból, gdy jesteś w natychmiastowym zagrożeniu dla życia.
I musisz albo uciekać. Albo walczyć. Dla osób, które tak jak ja lubią rymowanki – po angielsku istnieje na to niezwykle dźwięczny termin: fight or flight (walka lub ucieczka).
Jeśli słyszałaś o ludziach, którzy w pojedynkę podnosili samochody, żeby wyciągnąć swoich bliskich, to słyszałaś o sile, którą zawdzięczamy hormonom stresu właśnie.
Na pewno chciałabyś sobie taką moc wyciąć…?
Pewnie nie.
I wszystko byłoby pięknie, ładnie. Tylko ile razy dziennie jesteśmy w bezpośrednim zagrożeniu dla życia lub zdrowia? I rzeczywiście musimy działać z siłą Terminatora?
Dlaczego hormony stresu nam buzują, gdy nic obiektywnie niepokojącego się nie dzieje…? I wcale nie chcemy działać, tylko odpocząć…?
Co gorsza, chroniczny stres jest niezdrowy. I wcale nie zwiększa nam sił, tylko nas z nich okrada…
Taki stres to żaden przyjaciel.
Tylko ewidentny prześladowca!
Nie ma innej opcji. Trzeba go jak najszybciej zmiażdżyć!
Tyle, że znów nie jest to prawda. Nawet chroniczny stres nie jest twoim ciemiężycielem, tylko opiekunem. Który chce ci powiedzieć coś ważnego. A dokładniej: chce ci pokazać, gdzie popełniasz chroniczny błąd w ocenie siebie i skłonić do tego błędu naprawy.
Jaki to błąd?
Czas na:
Nieświadomy nawyk myślowy, który włącza reakcję stresową
Jeśli dobrze przemyślisz reakcję stresową, to zauważysz, że ma ona jeden jedyny cel: zagwarantowanie, że działasz ponad swoją normę. Bo codzienne zakupy, porządki i sprawy różne też wymagają działań. Tyle, że wykonujesz je na luzie, z palcem w nosie i bez miligrama wysiłku.
A w tłumaczeniu na język tego bloga: stres pojawi się natychmiast, gdy twój mózg w mig oceni sytuację, w której jesteś i zdecyduje:
Jezu, taka, jaka jestem tu i teraz, nie sprostam! ALARM! Cała załoga na pokład! Rzucajcie wszystko, co macie!
I organizm posłusznie rzuca wszystko, co rzeczywiście ma, czyli pompuje do krwi hormony stresu, dzięki którym wspinasz się na najwyższe możliwe obroty.
Kluczowy tu jest:
Nawyk myślowy #2: Taka, jaka jestem Tu i Teraz, nie wystarczy!
Wystarczy, że to pomyślisz, a już masz hormony stresu w krwio-obiegu! Bo skoro taka, jaka jesteś Tu i Teraz, nie starczy, to trzeba ci błyskawicznie dopompować siły, szybkości, czujności, czyż nie?
Jeśli masz nawyk myślenia o sobie w ten sposób, bez względu na sytuację w jakiej jesteś, chroniczny stres będzie cię ściskał tak długo, aż sobie to wybijesz z głowy.
(Gdzie stres chroniczny to stres, który czujesz, choć ani ty ani twoi bliscy nie jesteście w bezpośrednim zagrożeniu dla życia lub zdrowia. I Tu i Teraz nie ma ani powodu, ani przestrzeni, na ekstremalnie dynamiczne działanie.)
Dlatego rozwijanie samo-akceptacji jest jedynym skutecznym antidotum na chroniczny stres.
Jakby nie patrzeć, samo-akceptacja to wiara, że taka, jaka jestem Tu i Teraz, doskonale wystarczy. W momentach, gdy w to wierzysz, twój organizm przechodzi w tryb, któremu Anglo-języczni nadali drugą dźwięczną nazwę. Czyli rest and digest. A po polsku: odpoczywaj i traw. (Heh…)
I, żeby zachować zdrowie, każdy żywy organizm potrzebuje w tym trybie spędzać zdecydowaną większość dnia.
Homo Sapiens nie jest wyjątkiem.
Ponieważ jednak żyjemy w kulturze, która z każdej strony atakuje nas przekazem, że bogowie! taka jaka jesteś tu i teraz zdecydowanie nie wystarczy! bo przecież spójrz na siebie! jak ty wyglądasz? jak ty się zachowujesz? bez-na-dziej-nie! zrób coś ze sobą – najlepiej kup coś, co cię naprawi, a przynajmniej ukryje twoje wady. a bez tego nie wychodź z domu, napiszę to jeszcze raz:
Każdy żywy organizm musi spędzać większą część dnia wierząc, że „taki, jaki jestem Tu i Teraz, wystarczy”.
Inaczej nie będzie dobrze funkcjonować.
Bo jak sama nazwa wskazuje: tryb odpoczywaj i traw jest trybem, w którym regenerujesz i odżywiasz swoje ciało.
Dlatego za każdym razem, gdy czujesz, że stres zaczyna się wokół ciebie owijać jak pyton, usiądź i szukaj, skąd pomysł, że Tu i Teraz NIE jesteś wystarczający?
Dla ułatwienia 3 możliwości poniżej.
Opcja nr 1: próbujesz kontrolować cudze emocje i zachowania, ewentualnie kosmiczne przypadki i prawa natury.
Których nie kontrolujesz ani ty. Ani nikt z nas.
Ponieważ jedyne, na co mamy wpływ, to nasze emocje i zachowania, dopóki będziesz próbować zmienić cudze, będziesz mieć poczucie, że ponosisz porażkę za porażką.
I, że taka, jaka jesteś Tu i Teraz, jest niewystarczające.
A stres – twój czujny przyjaciel – będzie krzyczał: Przestań skupiać się na innych! Skup się na tym, co TY możesz zrobić.
Jeśli go wysłuchasz i faktycznie zmienisz swój cel na taki, nad którym TY panujesz, stres przestanie krzyczeć.
Bo po co krzyczeć, jak go usłyszałaś?
Opcja nr 2: źle rozumiesz funkcję, jaką w naszym życiu pełnią ideały.
I wpadasz w poczucie winy, wstyd i zażenowanie, gdy ich nie spełniasz.
Prawda jednak jest taka, że życiowym celem śmiertelnika nie jest i nie może być wyłonienie się z fal jak boska Afrodyta w swojej najidealniejszej formie.
Bo bycie idealnym to dziedzina bogów właśnie. ;)
Życiowym celem nas, zwykłych śmiertelników, jest dążenie do naszej najlepszej formy, ciągłe i często mozolne doskonalenie swoich umiejętności, ciągłe szlifowanie, poprawianie.
A innymi słowami:
To, że Tu i Teraz nie spełniasz swoich ideałów, nie tylko nie jest powodem do wstydu, a wręcz jest sensem twojego życia. :)
Nasze ideały dają nam kierunek, w którym mamy się rozwijać. A nie normy tego, jacy mamy być Tu i Teraz. A jak nie jesteśmy, to tylko sobie w głowę strzelić.
Bo żywiołem umysłu ludzkiego jest ciągłe uczenie się. Jeśli przestajemy się uczyć, wpadamy w życiową stagnację.
Gdy czujesz stres z tej kategorii, to znak, że utknęłaś w myśleniu stagnacyjnym: ale ja nie umiem stawiać granic, nie potrafię odmawiać, nie znam francuskiego. Jestem beznadziejna.
A stres – twój troskliwy przyjaciel – próbuje ci przypomnieć, że popełniasz błąd. Że to, że czegoś nie umiesz Tu i Teraz nie oznacza, że nigdy już tego nie będziesz umiała. Tylko, że masz przestrzeń do rozwoju. Jeśli go wysłuchasz i pomyślisz: OK. Tu i Teraz nie umiem. Ale przecież mogę się nauczyć! i rzeczywiście zaczniesz się uczyć, znowu stres ci odpuści.
Bo naprawdę nie jest to żaden sadysta.
Tylko twój anioł stróż, który chce dla ciebie jak najlepiej.
Opcja nr 3: ktoś, komu ufasz, twierdzi, że taka, jaka jesteś Tu i Teraz, jest niezadowalające. Ta opcja, niestety, u każdego wygląda nieco inaczej i nie ma jednej standardowej drogi wyjścia.
Ale hej! Odkrycie tej drogi to świetny pomysł na jeden z kierunków twojego życiowego rozwoju. ;)
I na wypadek, gdybyś chciał zacząć rozwijać samo-akceptację już Tu i Teraz, to w tych linkach znajdziesz kilka tekstów nad dobry początek:
3 kroki do pełnej samo-akceptacji, czyli medytacja robota
Jak być sobą, czyli czego możesz nauczyć się o sobie od Herkulesa?
Jak nie zwariować żyjąc wśród świrów (i przy okazji ocalić świat)?
* * *
We wściekłą spiralę stresu wpadasz jedynie wtedy, gdy wierzysz, że stres jest sadystycznym prześladowcą, który cię nęka bez powodu.
Wbrew rozpowszechnionej opinii, jednak, stres jest twoim najlepszym aniołem stróżem.
Który cię wzmacnia, gdy nagle znalazłeś się w autentycznych opałach. I musisz biec ile sił w nogach, bo goni cię niedźwiedź. Ewentualnie wpadłeś w poślizg na zaśnieżonej drodze.
I który cię ostrzega, że masz błędną ocenę samego siebie i lada chwila sam się w problemy władujesz pod wpływem tej oceny właśnie.
Bo stres włącza się natychmiast, gdy:
- szarpiemy się z tym, na co nie mamy wpływu: z emocjami i zachowaniami innych ludzi albo prawami Kosmosu;
- utknęliśmy w myśleniu stagnacyjnym i wierzymy, że nic już nam w życiu nie wyjdzie;
- ufamy ludziom, którzy bezwzględnie wykorzystują naszą energię życiową do swoich własnych celów.
Jeśli się jednak na stres otworzymy, to weźmie nas za rękę i poprowadzi wprost do naszych błędnych przekonań i celów.
Pomoże nam je urealnić.
I odzyskać kierunek oraz siłę do działania.
A tak właśnie postępują najlepsi przyjaciele, a nie najgorsi wrogowie, czyż nie? ;)
Adam napisał
Warto było czekać. Dziękuję za kolejny świetny tekst!
Narsisus napisał
Dos-ko-na-łe! I to akurat w momencie mojego życia gdy stres zaczyna się pojawiać codzień rano a znika wieczorem :-) dzięki Miriam!
Ewa napisał
Bardzo lubię Twoje teksty, lubię je przepracowywac i
czekam na kolejne :))
Adrian napisał
Dziekuje :):)
sbd e napisał
A mnie właśnie niebawem czeka bardzo stresujące wyzwanie, więc tekst spadł mi z nieba :) Już wiem, co będę sobie powtarzać w myślach; że to jaka jestem tu i teraz wystarczy. I już, po prostu. Jeśli ktoś będzie myślał inaczej – to jego problem. Dzięki ;*
Miriam Babula napisał
Dokładnie tak. To jego problem :D Powodzenia!
Printia napisał
Świetny świetny tekst. Nie wpadła bym na to że stres jest moim przyjacielem. A tak….
Inaczej spojrzę na siebie i mojego nowego przyjaciela. Będę musiała jeszcze raz przeczytać że zrozumieniem.
M. napisał
Dzięki <3
Marcin napisał
Mnie najbardziej podoba się to:
„To, że Tu i Teraz nie spełniasz swoich ideałów, nie tylko nie jest powodem do wstydu, a wręcz jest sensem twojego życia. :)”
Z poziomu psychologii, filozofii i xyz – logii, jest w tym matematyczna konsekwencja i logika, której nie powstydziły się sam Einstein. Gratuluję i dziękuję.
Pozdrawiam :-)
Miriam Babula napisał
hahaha. dziękuję i również pozdrawiam!
Jerzy .WILNO napisał
Tekst na czas ,wspaniałe poczucie humoru ,dzięki serdeczne .
Syku napisał
Bardzo ciekawy wpis. Dzięki
Jacek Tobolski napisał
No doczekałem się tekst jak zwykle brawurowo-przenikliwy z tą nieodzowną nutą chumoru. Dziękuję
Miriam Babula napisał
hahaha dziękuję :) myślałam o tobie, jak go publikowałam :)
Jacek Tobolski napisał
Muchomoru humoru
Miriam Babula napisał
:)
Grazyna napisał
Z nieba mi spadł ten tekst. To ja od miesięcy staram się wyłączyć ten codzienny stres, a tu tak ładnie kawa na ławę, prosto i z humorem :) Dziekuje.