Być sobą? Jasne! Jestem jak najbardziej za! Tylko…
I tu każdy ma swoją listę argumentów, dlaczego w teorii tak, ale w praktyce to… hmm… może lepiej zacznę jutro…
Na szczęście, każdy z tych argumentów jest podszyty zupełnie bezpodstawnym lękiem, że bycie sobą ma w sobie element kompulsji. I jak zaczniemy być sobą, to stracimy panowanie nad własnym życiem.
Cholera wie, gdzie wtedy wylądujemy! Lepiej nie sprawdzać!
Dlatego dziś 3 najbardziej rozpowszechnione lęki, które blokują nas na drodze do wolności bycia sobą.
Z wyjaśnieniem, dlaczego są nieuzasadnione.
Zacznijmy od najmniejszego, czyli od:
Lęku nr 1: będąc sobą, powiem wszystkim, co o nich myślę
A ponieważ ludzie są dziwnie przewrażliwieni na swoim punkcie, to wszyscy zerwą ze mną kontakty!!!
Wbrew rozpowszechnionej opinii, jednak, szczerość nie polega na kompulsywnym mówieniu, co nam ślina na język przyniesie. Szczerość z innymi jest możliwa dopiero, gdy jesteśmy całkowicie szczerzy ze sobą. A innymi słowy: gdy jesteśmy głęboko świadomi własnych motywacji.
Na przykład, choć wiele osób czuje dumę, gdy potrafią komuś powiedzieć w twarz swoje zdanie na ich temat, szczerością wcale nie jest: Wow! Ależ z ciebie brzydka idiotka!
Tylko: Widzę, że jakaś zadowolona z siebie jesteś. Jakoś bardziej niż ja. I odbieram twój lepszy nastrój jako dowód na to, że lepiej sobie radzisz w życiu. A to powoduje, że czuję się gorsza od ciebie i mnie to boli. Więc ci popsuję ten nastrój, żebyś nie chodziła i nie wku****ała ludzi, którzy mają gorszy dzień.
Jeśli zaczynasz czuć niepokój, że będąc sobą, zaczniesz innych spontanicznie informować o swojej ciemności, to spokojnie.
Po pierwsze, będąc w 100% sobą, nie porównujemy się do innych i ten tok myślenia w ogóle nie pojawia się w naszych głowach.
Po drugie, jeśli się uruchomił ten tok, to dowód na to, że jesteśmy ludzi. A ludzie mają taką właściwość, że nawet najbardziej świadomi mają gorsze dni i taki proces myślowy może się odpalić.
Jeśli jednak jesteśmy tego procesu świadomi, to widzimy, że wypływa z fałszywych przekonań (skoro ktoś ma lepszy nastrój ode mnie, to znaczy, że jestem gorszy) i fałszywej potrzeby zranienia kogoś. A ponieważ tak naprawdę nie chcemy nikogo ranić – zagryzamy usta i już.
Po trzecie, informowanie o naszym stanie umysłowym każdego, kto stanie na naszej drodze to nie bycie sobą, tylko kompulsywny ekshibicjonizm emocjonalny. Mało kogo bowiem nasz stan interesuje. Informujemy o tym toku tylko wtedy, gdy wypsło się nam „ty brzydka idiotko!” – w ramach przeprosin. ;)
Lęk nr 2: będąc sobą zamienię się w egoistę, idącego po swoje po trupach
Bycie sobą oznacza dbanie o siebie i spełnianie własnych potrzeb, czyż nie?
I pewnie każdy z nas widział kogoś, kto dba o siebie tak dobrze, że wyszarpie od innych wszystko, czego chce. Jak nie sprytną manipulacją, to kłamstwem i zdradą. A jak to nie zadziała – to zwykłą przemocą.
Nic dziwnego, że każdy normalny człowiek czuje opór na myśl, że ma postępować tak samo.
Na szczęście, nie ma to nic wspólnego ze spełnianiem własnych potrzeb
Idziemy po trupach tylko, gdy spełniamy chcenia ego. Gdy mamy dobry kontakt z naszymi prawdziwymi potrzebami w sposób spontaniczny szanujemy innych. I nie stosujemy przemocy.
Sprawdź sam. Wyobraź sobie, że wierzysz w to, co poniżej. Jak byś się wtedy czuł i działał?
Umrę bez niego / niej. Zrobię wszystko, żeby go / ją zatrzymać na zawsze.
Jak nie zostanę prezesem do końca roku – to jestem skończony. Normalnie w głowę sobie strzelę!
Jak raz komuś okażę empatię, to po mnie. Wszyscy będą mnie mieli za słabego frajera i zaczną traktować jak dywanik. Lepiej być twardym. Zdeptać ich, zanim oni zdepczą mnie. I nikogo nie dopuszczać na tyle blisko, żeby zobaczył, że można mnie zranić.
Jeśli się naprawdę wczułeś w powyższe, poczułeś śmiertelną wręcz determinację. Ego ma bowiem zwyczaj widzenia swoich chceń w kategoriach życia i śmierci. Jeśli nie stanie się to, co chcę, to zginę marnie!
Nic dziwnego, że gdy spełniamy chcenia ego, zakuwamy się w ciężką zbroję i tratujemy każdego, kto stanie na naszej drodze. Bo strach jest tak wielki, że odbiera nam zdolność trzeźwej oceny sytuacji. I w naszym mniemaniu walczymy o życie.
Autentyczne potrzeby i pragnienia zaś pojawiają się tylko wtedy, gdy jesteśmy wolni od poczucia zagrożenia i strachu. Gdy przestajemy postrzegać ludzi jak śmiertelnych wrogów, albo narzędzia do zapełnienia własnej pustki. A zaczynamy jak… ludzi, takich samych jak my, którzy tak samo jak my mają prawo spełniać swoje potrzeby i pragnienia ;)
I myślimy tak:
Naprawdę dobrze mi z nim. I chciałabym, żeby trwało to tak długo jak się da. Ale jak się okaże, że drogi się nam rozchodzą, to bez sensu wymuszać. Nie chcę być z kimś, kto się do mnie zmusza. To by dopiero był horror. I dla mnie. I dla niego.
Wow! Mam okazję zostać prezesem. Mógłbym wykorzystać całe moje życiowe doświadczenie, żeby zmienić firmę na przyjazną ludziom. Zrobię wszystko, co w mojej (uczciwej) mocy, żeby do tego doprowadzić. A jak nie wyjdzie, to znaczy, że to nie jest miejsce dla uczciwych ludzi i znajdę sobie inne… Do przodu więc!
Każdy z nas ma swoje problemy i lęki. I każdy radzi sobie z nimi tak, jak umie. Ten tu akurat jest w życiowej panice i traktuje każdego jak śmiertelne zagrożenie. Więc go ominę i poszukam ludzi, którzy są w lepszej kondycji psychicznej. Którzy są świadomi tego, że każdy ma swoje słabości. I nie muszą niszczyć innych, żeby ukryć swoje.
Czujesz różnicę?
Jeśli nie czujemy szacunku do innych, to pewny znak, że nie spełniamy autentycznych potrzeb i pragnień, tylko chcenia ego.
I to jest bardzo dobry test, który możesz wykonywać, kiedy chcesz.
Czujesz, że musisz kogoś do czegoś przymusić, albo zdeptać? Umrzesz, jak coś ci nie wyjdzie? Jesteś w szponach ego. Lepiej przeczekać i nie wykonywać teraz ruchu, bo zniszczysz relację, albo wpakujesz się w inne problemy.
Dajesz innym wolność do podejmowania własnych decyzji? Bingo! Masz kontakt ze swoimi prawdziwymi potrzebami i pragnieniami. Teraz działaj.
Lęk nr 3: będąc sobą, odsłonię swoje słabości!
Bo przecież będąc sobą, nie będę miał poczucia, że muszę coś ukryć i powiem o sobie wszystko, co tylko ktoś będzie chciał!
Jak wtedy negocjować? Jak się chronić przed cudzym wścibstwem? Albo złośliwym atakiem?
W byciu sobą jednak nie ma ani grama kompulsji. Nawet do mówienia prawdy. Całej prawdy. I tylko prawdy.
A dokładniej, bycie sobą nie polega na infantylnym ufaniu każdemu, kto nam stanie na drodze. Bycie sobą to ufanie instynktowi, który mówi: oho! uważaj! ten tu gagatek jest jakiś dziwny. lepiej być ostrożnym. I nie otwieranie się przed osobami, którym nie ufamy.
Bycie sobą wręcz chroni przed nadmiernym otwieraniem się i uodparnia na cudze manipulacje typu: ach jak mi przykro, że nie umiesz się przede mną otworzyć. Bycie sobą to mocne zakorzenienie się we własnych potrzebach w takich momentach, a nie podporządkowywanie się cudzym manipulacjom.
Bycie sobą to otwieranie się wtedy, gdy TY masz na to ochotę. I przed kim masz ochotę. To używanie kurtuazyjnego a dziękuję, wszystko dobrze do osób, którym nie masz ochoty się zwierzać, że masz paskudny dzień. Albo spokojnego: to zostawię dla siebie do osób, które chcą z ciebie wyciągnąć informacje, którymi nie chcesz się dzielić.
Więcej na ten temat przeczytasz w:
- Pochwała bycia nie-miłym, czyli 4 podstawowe błędy osób pracujących nad sobą
- Jedna myśl, która gwarantuje, że będziesz porzucona/porzucony
- Jak być sobą, czyli czego możesz nauczyć się o sobie od Herkulesa?
- 7 sprzecznych zasad, których trzymają się ludzie spełnieni
* * *
Wbrew rozpowszechnionym obawom, bycie sobą nie ma nic wspólnego z kompulsywnym działaniem na szkodę naszą lub cudzą.
Bo to akurat specjalność naszego ego.
Będąc sobą, mamy bardzo dobry kontakt z naszymi autentycznymi potrzebami. I dbamy o ich spełnienie. A tak się fajnie składa, że jest to równoznaczne z:
- nie stosowaniem przemocy wobec innych;
- nie wylewaniem naszych frustracji na innych pod płaszczykiem „odważnej szczerości”;
- nie otwieraniem się przed każdym, kto wyraził takie życzenie.
Więc jeśli kiedykolwiek poczujesz lęk przed byciem sobą, usiądź i znajdź w sobie przekonanie, że w ten sposób skrzywdzisz siebie albo innych.
A potem znajdź tego przekonania fałsz. :)
Magdalena Bik napisał
Dobre i godne uwagi
Miriam Babula napisał
:)
Magda napisał
Świetne i bardzo pomocne.
Miriam Babula napisał
fajnie. cieszę się.
Sylwia napisał
Super!
Miriam Babula napisał
dzięki!
cupofsoul napisał
Swietny tekst. Dziekuje za niego i pozdrawiam Cie
Miriam Babula napisał
Dziękuję i też pozdrawiam <3
:) napisał
?
elemel napisał
Swietny art, jak kazdy z reszta. Robisz dobra robote tym blogiem Miriam.
(:
Miriam Babula napisał
dziękuję! :)
Adam napisał
Witaj,
Jak zwykle swietny temat.
Dzieki tobie zainteresowalem sie tamatem ego i przeczytalem caly wtoj blog i ksiazki,, potege terazniejszosci’
i ,,nowo ziemie’ eckhart tolle co zmienilo moje postrzeganie rzeczywstosci.
Dziekuje bardzo :) Miriam
Pozdrawiam
Miriam Babula napisał
Cieszę się bardzo i mocno trzymam kciuki za dalsze postępy :D Dziękuję Adam i też pozdrawiam <3
Pawel napisał
Świetne, dziękuję :)
Miriam Babula napisał
na zdrowie :)
Anna Jazmin napisał
Jejciu :D Właśnie nad tym się ostatnio zastanawiałam :D Jak ja się cieszę, że to napisałaś :D :D :D Kocham Cię za to <3 Idealny temat do przemyślenia przed Świętami
Miriam Babula napisał
to w takim razie ja też się cieszę, że to napisałam <3 dziękuję i też kocham :D
Ama napisał
Zastanawiające, że „szczerość” typu „walić prawdą między oczy” jest o wiele bardziej popularna, niż szczere wyrażanie wdzięczności wobec drugiej osoby. I nie mam tu na myśli tylko partnerów życiowych, ale choćby docenianie życzliwości pani ze spożywczaka.
Zaglądam tu od paru lat, wciąż się uczę być sobą, chronić siebie, kochać i szanować… I nie rozdeptywać innych, by poprawić swoje samopoczucie ;) I dziękować. Co też niniejszym czynię :) Dziękuję Miriam, Twoich tekstów nigdy za wiele :)
Miriam Babula napisał
fajna obserwacja z tą wdzięcznością :) cieszę się, że tu zaglądasz i, że ci się tu podoba. dziękuję Ama :)
Arek Szopa napisał
Hey Miriam,
Jakis czas temu znalazlem Twojego bloga i myslalem, ze stracisz cierpliwosc albo cos :) Ale wyglada na to, ze sie trzymasz :) Chociazby za tylko za to – congrats! :)
Cale to inne zamieszanie wokol, stawanie sie, martwienie, jest nic nie warte, wiec cokolwiec sie dzieje nie schodz z tej drogi, bo wiadomo jak to sie konczy tak czy inaczej.